Znów przechodze na diete baletnicy.
Pierwszy raz zaczełam ją kilka dni temu.Może najpierw podam wam jej jadłospis:
-2 dni nic nie jesz tylko pijesz wodę lub kawę bez mleka i cukru
-2 dni jesz tylko biały ser, serek wiejski lub jogurty naturalne ale wersja nisko tłuszczowa
-2 dni jesz ziemniaczki gotowane w mundurkach bez niczego, bez soli, sosu itp.
-2 dni tylko chude gotowane mięso tj kurczak. zamiennie soja
-2 dni same warzywa, najlepiej zielone tj. ogórek, sałata, brokuły
Słyszałam , że w ciągu 10 dni mozna schudnąć na niej od 5 do 10kg + oczywiście ćwiczenia. A dzienne jedzenia trzeba ograniczyć do 300-500kcal.
Wydaje się dosyć dziwaczna i ekstremalna , ale cóż odchudzając się próbowałąm już chyba wszystkiego , zdrowe diety , dieta kopenhaska , 1000kcal , głodówki , nawet specjalna dieta od dietetyka , dieta kapuściana , ograniczanie kalorii itp. W sumie większych efektów nie było , raz doszłam do wagi 45 ale zaraz potem jojo. Brak mi motywacji , natomiast coraz częściej zdarzają się napady. Gotuje , pieke , kupuje wpierdalam. Ostatnio spotkałam swoje dawne koleżanki ze starej szkoły. Cóż kiedy ostatnio mnie widziały ważyłam 40 kg ( nie byłam na diecie w sumie zawsze byłam ''niejadkiem'')
Ale od rozwodu rodziców i zmiany szkoły zaczełam regularnie wpierdalać.
Przytyłam 10 kg w niespełna rok. A więc koleżanki zobaczywszy mnie doznały szoku. Los chciał , że były tam także dziewczyny za , którymi nie przepadam. Oczywiście nie obyło się bez złośliwych komentarzy z ich strony jak cholernie się upasłam itp; Szczerze mówiąc , choc była to prawda , zabolała. Cholernie zabolała. Dały mi przynajmniej pożądnego kopa motywacji. Dziękuje im za to mimo wszystko. Wtedy zaczełam właśnie diete baletnicy.
Pierwsze 2 dni to była głodówka. Myślałam , że będzie źle lecz zaskoczyłam się.
Byłam wykończona fizycznie fakt , ale przeżywałam psychiczną euforię. Pusty żołądek , czułam się wspaniale. Przez ten czas schudłam do 47,7kg Miałam motywacje. Lecz stało się coś niespodziewanego. Rodzice widocznie zauważyli , ze od dwóch dni nic nie jadłam. Pod presją znów musiałam coś zeżreć :) Zajebiście. Na szczeście nie przytyłam po tym wiele. Natepnego dnia waga 48,3 kg i dziś znów jestem na diecie baletnicy. Od nowa. Będzie cholernie trudno. Ojciec nie daje mi spokoju , kazał mi zjeść śniadanie , ale udało mi się to ominąć. I tak jest wystarczająco trudno , a oni jeszcze pakuja we mnie żarcie. Czy nie widzą , że ich córka niesamowicie się spasła?! Że wygląda jak tłusta krowa?! Z każdym dniem mam coraz gorszy humor. Nie śmieje sie już , zamknełam sie we własnym świecie. Pełnym liczenia kalorii.
Bilans na dziś:
kawa + 3 łyżki mleka
2x herbata owocowa ze słodzikiem
razem około: 30 kcal
A6w 2x ( robie codziennie pierwszy dzień a6w 2 albo 3 razy , bo normalnych ilośći nie wytrzymuje)
100 przysiadów
10 minut rowerek w powietrzu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz